Liczba stron: 160
Moja ocena : 5/6
Nie wiem, czy powstała kiedykolwiek, równie zakręcona książka o mleku... Pewnie nie, bowiem mleko nie wydaje się być jakimś super atrakcyjnym towarem, o którym można by napisać całą książkę i to jeszcze skierowaną dla młodszej młodzieży. Neil Gaiman pokazał jednak, że można taką historię napisać, uczynić z mleka bohatera najwyższej klasy, którego losy śledzi się z zapartym tchem, i do tego, świetnie się bawić.
Wiem, że Gaiman pociąga za sobą tłumy. Do momentu przeczytania powyższej książeczki, mnie jakoś za sobą nie pociągał. Może dlatego, że znam tylko jego "Koralinę". Jednak mając na uwadze formę "Koraliny" i "Na szczęście mleko" wyrobiłam sobie zdanie o autorze i chętnie podążyłabym za jego kolejnymi, a raczej wcześniejszymi powieściami. Jeżeli są w podobnym klimacie, to muszą mi się spodobać!
Ale do rzeczy, o co chodzi z tym mlekiem? Mama wyjechała w delegację i pozostawiła dom na głowie taty i dzieciaków. Wyjeżdżając, dała jasne wskazówki, co do obowiązków i planu czynności do wykonania. Jednym z ważnych elementów było kupienie świeżego mleka. Mama, która kiedykolwiek gdzieś wyjeżdżała, dobrze wie, że jej słowa zostały zapomniane przez domowników, ledwo zamknęły się za nią drzwi. Także, nie dziwi, że podczas śniadania okazało się, że mleka brak, a płatków bez mleka absolutnie nie da się jeść! Demokratycznym głosowaniem, tata został oddelegowany po mleko.
I tak zaczyna się niewiarygodna historia, jaka przydarzyła się tacie na trasie sklep-dom. Cóż tam się działo! Tata został wciągnięty na statek pozaziemskiej cywilizacji, a potem wydarzenia potoczyły się lawinowo: piraci, vampiury, dinozaury, latająca policja, wyspa z czynnym wulkanem, skarb, balon, załamanie czasoprzestrzeni... a wszystkiemu temu towarzyszy mleko, które nie jest wcale biernym uczestnikiem tych wydarzeń.
Wszystkie te fantastyczne historie są opatrzone świetnymi ilustracjami Chrisa Riddell'a. Pięknie obrazują całą opowieść i nadają jej charakteru:
[źródło]
Świetna to książeczka! Może niekoniecznie dla dorosłych, chociaż, nie powiem, też się dobrze bawiłam w czasie lektury. Myślę jednak, że dla grupy docelowej, czyli dzieciaków w wieku 8-12 lat, lektura będzie idealna. Wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach, książka wprowadza w świat fantastyki, jest zabawna i świetnie zilustrowana. Do tego, estetyczna, twarda okładka - nic dodac, nic ująć - świetny pomysl na prezent mikołajkowy lub świąteczny. Miło spędziłam z nią czas i tradycyjnie, odkładam ją na najwyższą półkę dziecięcej biblioteczki. tam poczeka, aż moje dzieciaki osiągną wiek odpowiedni.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Galerii Książki, za co serdecznie dziękuję.
Sardegna
Kolekcjonuję książki tego autora i chyba skuszę się również na tę. ;)
OdpowiedzUsuńMam, świetna:)
OdpowiedzUsuńFajna się wydaje, zapiszę sobie ;)
OdpowiedzUsuńMam już zamówione jako prezenty dla grupy docelowej ;)
OdpowiedzUsuńIdealna książka dla młodszych czytelników : )
OdpowiedzUsuńZ chęcią do niej zajrze
OdpowiedzUsuńGaimana uwielbiam, książką zasilę na pewno swój regał. Ale tak poza tematem, to ostatnio na blogach o tej książce jest tyle, że chyba by mnie to zamęczyło gdyby nie fakt, że to mój mistrz!
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Gaimana. Ale ostatnio na blogach króluje ta książka. I dziś z ciekawości poszłam do Empiku, by ją sobie obejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńTo ja wrzucam do schowka :)
OdpowiedzUsuń