Archive for września 2013

Książki Sardegny cytowane na okładce książki oraz łapanie okrągłego licznika


posted by oisaj on ,

23 comments

Kiedy zaczynałam blogować, nawet nie przeszło mi przez myśl, że Książki Sardegny zarejestrują kiedyś 200 000 wyświetleń. Już 100 000 wzbudziło we mnie wielkie emocje, a miało to miejsce zaledwie w marcu tego roku. Wiem, że to tylko liczba i nie stanowi o wartości o bloga, ale nie będę ukrywać, że strasznie się z tej liczby cieszę.
W związku z taką okrągłą statystyką, chciałam zaprosić Was do "łapania licznika".
Komu uda się złapać 200 000 i przesłać zrzut ekranu na maila, będzie mógł wybrać sobie dowolną książkę z mojej zakładki "wymienię". Jeżeli taka sytuacja przydarzy się więcej niż jednej osobie, obie osoby będą mogły wybrać sobie nagrodę. Obiecuję coś systematycznie do zakładki dokładać, bo ostatnio zaniedbałam trochę tą podstronę. Przypominam swojego maila: sardegna@poczta.onet.eu
***
Korzystając z okazji posta nieksiążkowego, oto moje ostatnie nabytki:


"Mauricio, czyli wybory" E. Mendoza
"W milczeniu" E. Spindler - obie z wymiany na FB
"Operacja Dzień Wskrzeszenia" A. Pilipiuk - zakup 
"Charlotte Bronte i jej siostry śpiące" E. Ostrowski - od MG, dziękuję :)

Będąc jeszcze w temacie Wydawnictwa MG, w Katowicach szykuje się interesujące spotkanie z autorem poczytnych książek "Korzeniec" i "Puder i pył", Zbigniewem Białasem. Kto się wybiera?



 ***
A na koniec, informacja, która jest dla mnie szczególnie ważna: 8 października, nakładem wydawnictwa Szara Godzina, nastąpi premiera książki "Inspektor Kres i zaginiona", autorstwa Agnieszki Turzynieckiej.
Książka jest dla mnie o tyle ważna, że na okładce pojawi się mój fragment opinii. Po raz pierwszy, i mam nadzieję, nie ostatni, Książki Sardegny są cytowane na okładce! Strasznie się cieszę i dzielę się z Wami moja radością :)


Zapraszam też na stronę wydawnictwa, tam zobaczycie dokładnie, jak wyglądać będzie wpis na okładce książki. A swoja drogą, czyż grafika Inspektora Kresa nie jest rewelacyjna? Pozdrawiam niedzielnie
Sardegna

Książki Sardegny cytowane na okładce książki oraz łapanie okrągłego licznika


posted by Sardegna on ,

23 comments

Kiedy zaczynałam blogować, nawet nie przeszło mi przez myśl, że Książki Sardegny zarejestrują kiedyś 200 000 wyświetleń. Już 100 000 wzbudziło we mnie wielkie emocje, a miało to miejsce zaledwie w marcu tego roku. Wiem, że to tylko liczba i nie stanowi o wartości o bloga, ale nie będę ukrywać, że strasznie się z tej liczby cieszę.
W związku z taką okrągłą statystyką, chciałam zaprosić Was do "łapania licznika".
Komu uda się złapać 200 000 i przesłać zrzut ekranu na maila, będzie mógł wybrać sobie dowolną książkę z mojej zakładki "wymienię". Jeżeli taka sytuacja przydarzy się więcej niż jednej osobie, obie osoby będą mogły wybrać sobie nagrodę. Obiecuję coś systematycznie do zakładki dokładać, bo ostatnio zaniedbałam trochę tą podstronę. Przypominam swojego maila: sardegna@poczta.onet.eu
***
Korzystając z okazji posta nieksiążkowego, oto moje ostatnie nabytki:


"Mauricio, czyli wybory" E. Mendoza
"W milczeniu" E. Spindler - obie z wymiany na FB
"Operacja Dzień Wskrzeszenia" A. Pilipiuk - zakup 
"Charlotte Bronte i jej siostry śpiące" E. Ostrowski - od MG, dziękuję :)

Będąc jeszcze w temacie Wydawnictwa MG, w Katowicach szykuje się interesujące spotkanie z autorem poczytnych książek "Korzeniec" i "Puder i pył", Zbigniewem Białasem. Kto się wybiera?



 ***
A na koniec, informacja, która jest dla mnie szczególnie ważna: 8 października, nakładem wydawnictwa Szara Godzina, nastąpi premiera książki "Inspektor Kres i zaginiona", autorstwa Agnieszki Turzynieckiej.
Książka jest dla mnie o tyle ważna, że na okładce pojawi się mój fragment opinii. Po raz pierwszy, i mam nadzieję, nie ostatni, Książki Sardegny są cytowane na okładce! Strasznie się cieszę i dzielę się z Wami moja radością :)


Zapraszam też na stronę wydawnictwa, tam zobaczycie dokładnie, jak wyglądać będzie wpis na okładce książki. A swoja drogą, czyż grafika Inspektora Kresa nie jest rewelacyjna? Pozdrawiam niedzielnie
Sardegna

"Kot, który się włączał i wyłączał" Lilian Jackson Braun oraz kolejna seria wydawnicza w biblioteczce Sardegny.


posted by oisaj on , , , , ,

28 comments

Gdzieś na początku roku wpadłam na pomysł, żeby zaprezentować na blogu, raz na jakiś czas, serie wydawnicze, które posiadam w swojej biblioteczce. udalo mi się pokazac Wam:

A później narobiłam sobie zaległości w opisywaniu przeczytanych książek i na kontynuowanie cyklu nie starczyło mi już czasu. Chciałabym jednak do tego wrócić, i mimo że nie będę deklarować częstotliwości pokazywania moich serii wydawniczych, postaram się pisać o nich w miarę możliwości. 


Dzisiaj seria, o której dość głośno było na przełomie lat 2008/2009, czyli "Kot, który..." autorstwa amerykańskiej pisarki, Lilian Jackson Braun.
W 2008 w nowym wydaniu pojawiło się 30 tomów, opisujących przygody charyzmatycznego dziennikarza Jamesa Qwillerana, detektywa - amatora, który wraz ze swoimi dwoma kocimi przyjaciółmi: syjamczykiem Koko i kotką Yum Yum, rozwiązuje lokalne zagadki kryminalne.

Jak widać, seria prezentuje się wizualnie dość interesująco. Książki ułożone według kolejności tworzą  swoimi grzbietami koci wzór. Moje zdjęcie nie oddaje całej jej estetyki, musicie się jednak zadowolić takim widokiem, bowiem w mojej biblioteczce, fizycznie nie ma miejsca na wyeksponowanie wszystkich tomów. 

Seria prezentuje się też interesująco i pod względem treści. Prawda jednak jest taka, ze jeżeli ktoś spodziewa się po "Kocie, który..." historii podobnej do kryminałów Agathy Christie albo Arthura Conan Doyle'a, to niestety czeka go spore rozczarowanie.
Sam pomysł na fabułę wydaje mi się strzałem w dziesiątkę. Sprytny detektyw i jego koci wspólnicy, którzy swoim instynktem często naprowadzają Qwillerana na właściwy trop, miejsce akcji oddalone od reszty świata - miasteczko Pickax w Moose County, sprawia, że lokalne przestępstwa i zagadki kryminalne nabierają mrocznego charakteru, a do tego koci bohaterowie, którzy chyba są najlepszą częścią tej serii.  Indywidualiści, o mocnych, kocich charakterach, kto miał kiedyś do czynienia z syjamczykami, ten wie o czym mówię, są moim skromnym zdaniem, największym atutem cyklu.

Wiadomo, że kocia seria należy do "lekkich kryminałów", więc nie oczekiwałam po nich trzymającej w napięciu akcji, niestety przedstawione zagadki kryminalne nie intrygują nawet przez moment. Wydaje mi się, że może to być wina nieco "topornego" języka, gdyż sam pomysł przewodni na każdy tom serii jest na prawdę interesujący.  Po drodze, dzieje się jednak z książką coś takiego, że przeczytanie niecałych 200 stron sprawia olbrzymią trudność.  

Jak więc się to stało, powiecie, że zostałam posiadaczką całej trzydziestotomowej serii? Winny tutaj jest bezapelacyjnie targ staroci, na którym pewien sprzedawca zaoferował całość za 20 zł. Grzechem byłoby nie kupić, a na swoje usprawiedliwienie mam jeszcze fakt, że popłynęłam trochę na fali popularności kociej serii na Podaju.


Jak do tej pory przeczytałam trzy tomy: "Kot, który czytał wspak" i "Kot, który jadał wełnę".
W ostatnim miesiącu, kiedy jedną z kategorii Trójki e-pik była powieść z głównym bohaterem zwierzęcym, chcąc nie chcąc, sięgnęłam po tom trzeci "Kot, który się włączał i wyłączał"

Wydawnictwo: Elipsa
Liczba stron: 190 
Moja ocena: 4/6

Wiadomo, że w mojej ocenie 4 to średniak. Wahałam się, czy nie dać kociakowi 3, ale w końcu zostało na czwórce. Przeciętnie, trochę topornie, choć pierwotny pomysł na fabułę, całkiem niezły.
Qwilleran przenosi się do podejrzanej dzielnicy, zamieszkałej przez antykwariuszy i miłośników staroci. Pierwotnym jego celem jest napisanie artykułu na temat tej dzielnicy, później jednak okazuje się, że w światku tym dzieją się inne, podejrzane sytuacje. Kiedy ginie jeden z antykwariuszy, Qwilleran podejmuje się amatorskiego śledztwa, a Koko i Yum Yum dzielnie mu w tym asystują.

Pomysł przedni, ale gorzej z wykonaniem. Zresztą wszystko już na ten temat napisałam wyżej. Dlatego do Kotów nie namawiam. Sięgacie na własną odpowiedzialność.

Książkę przeczytałam w ramach sierpniowego wyzwania Trójki e-pik. Jest to też moja (13/31) lektura Z półki.
Sardegna


"Kot, który się włączał i wyłączał" Lilian Jackson Braun oraz kolejna seria wydawnicza w biblioteczce Sardegny.


posted by Sardegna on , , , , ,

28 comments

Gdzieś na początku roku wpadłam na pomysł, żeby zaprezentować na blogu, raz na jakiś czas, serie wydawnicze, które posiadam w swojej biblioteczce. udalo mi się pokazac Wam:

A później narobiłam sobie zaległości w opisywaniu przeczytanych książek i na kontynuowanie cyklu nie starczyło mi już czasu. Chciałabym jednak do tego wrócić, i mimo że nie będę deklarować częstotliwości pokazywania moich serii wydawniczych, postaram się pisać o nich w miarę możliwości. 


Dzisiaj seria, o której dość głośno było na przełomie lat 2008/2009, czyli "Kot, który..." autorstwa amerykańskiej pisarki, Lilian Jackson Braun.
W 2008 w nowym wydaniu pojawiło się 30 tomów, opisujących przygody charyzmatycznego dziennikarza Jamesa Qwillerana, detektywa - amatora, który wraz ze swoimi dwoma kocimi przyjaciółmi: syjamczykiem Koko i kotką Yum Yum, rozwiązuje lokalne zagadki kryminalne.

Jak widać, seria prezentuje się wizualnie dość interesująco. Książki ułożone według kolejności tworzą  swoimi grzbietami koci wzór. Moje zdjęcie nie oddaje całej jej estetyki, musicie się jednak zadowolić takim widokiem, bowiem w mojej biblioteczce, fizycznie nie ma miejsca na wyeksponowanie wszystkich tomów. 

Seria prezentuje się też interesująco i pod względem treści. Prawda jednak jest taka, ze jeżeli ktoś spodziewa się po "Kocie, który..." historii podobnej do kryminałów Agathy Christie albo Arthura Conan Doyle'a, to niestety czeka go spore rozczarowanie.
Sam pomysł na fabułę wydaje mi się strzałem w dziesiątkę. Sprytny detektyw i jego koci wspólnicy, którzy swoim instynktem często naprowadzają Qwillerana na właściwy trop, miejsce akcji oddalone od reszty świata - miasteczko Pickax w Moose County, sprawia, że lokalne przestępstwa i zagadki kryminalne nabierają mrocznego charakteru, a do tego koci bohaterowie, którzy chyba są najlepszą częścią tej serii.  Indywidualiści, o mocnych, kocich charakterach, kto miał kiedyś do czynienia z syjamczykami, ten wie o czym mówię, są moim skromnym zdaniem, największym atutem cyklu.

Wiadomo, że kocia seria należy do "lekkich kryminałów", więc nie oczekiwałam po nich trzymającej w napięciu akcji, niestety przedstawione zagadki kryminalne nie intrygują nawet przez moment. Wydaje mi się, że może to być wina nieco "topornego" języka, gdyż sam pomysł przewodni na każdy tom serii jest na prawdę interesujący.  Po drodze, dzieje się jednak z książką coś takiego, że przeczytanie niecałych 200 stron sprawia olbrzymią trudność.  

Jak więc się to stało, powiecie, że zostałam posiadaczką całej trzydziestotomowej serii? Winny tutaj jest bezapelacyjnie targ staroci, na którym pewien sprzedawca zaoferował całość za 20 zł. Grzechem byłoby nie kupić, a na swoje usprawiedliwienie mam jeszcze fakt, że popłynęłam trochę na fali popularności kociej serii na Podaju.


Jak do tej pory przeczytałam trzy tomy: "Kot, który czytał wspak" i "Kot, który jadał wełnę".
W ostatnim miesiącu, kiedy jedną z kategorii Trójki e-pik była powieść z głównym bohaterem zwierzęcym, chcąc nie chcąc, sięgnęłam po tom trzeci "Kot, który się włączał i wyłączał"

Wydawnictwo: Elipsa
Liczba stron: 190 
Moja ocena: 4/6

Wiadomo, że w mojej ocenie 4 to średniak. Wahałam się, czy nie dać kociakowi 3, ale w końcu zostało na czwórce. Przeciętnie, trochę topornie, choć pierwotny pomysł na fabułę, całkiem niezły.
Qwilleran przenosi się do podejrzanej dzielnicy, zamieszkałej przez antykwariuszy i miłośników staroci. Pierwotnym jego celem jest napisanie artykułu na temat tej dzielnicy, później jednak okazuje się, że w światku tym dzieją się inne, podejrzane sytuacje. Kiedy ginie jeden z antykwariuszy, Qwilleran podejmuje się amatorskiego śledztwa, a Koko i Yum Yum dzielnie mu w tym asystują.

Pomysł przedni, ale gorzej z wykonaniem. Zresztą wszystko już na ten temat napisałam wyżej. Dlatego do Kotów nie namawiam. Sięgacie na własną odpowiedzialność.

Książkę przeczytałam w ramach sierpniowego wyzwania Trójki e-pik. Jest to też moja (13/31) lektura Z półki.
Sardegna


"Nalewka zapomnienia, czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek" Kasia Bulicz - Kasprzak


posted by oisaj on , , , , ,

14 comments

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron:  288
Moja ocena : 5/6

Och! Jak dobrze oderwać się od trudnych ostatnimi czasy, dni, wypełnionych pracą i natłokiem różnych obowiązków, i poddać się takiej bajkowej lekturze! 
Określenie, że "Nalewka zapomnienia" to "bajka dla nieco starszych dziewczynek" jest jak najbardziej na miejscu. 
Wspaniale było zagłębić się w historię Agnieszki vel Jagi, i dać się jej ponieść, momentami tracąc rezon, co jest prawdą a co fikcją w całej tej opowieści. 
Mimo iż pozornie książka ta nie jest super oryginalna, bo historia kobiety, która ucieka od problemów i zaszywa się na wsi, nie grzeszy wyjątkowością, "Nalewka zapomnienia" podąża w inna stronę, a cudownie było, wraz z bohaterami książki, w tę stronę podążać.

Agnieszka jest zapracowaną bizneswoman, która dla firmy daje z siebie wszystko. W parze z jej sukcesem zawodowym idzie samotność, zniechęcenie i zblazowanie. 
Aga, która nie cierpi swojego imienia, dlatego woli aby nazywano ją Jagą, ma niewyjaśnione zatargi z ojcem, pogmatwaną relację z przyrodnim bratem i wieczne pretensje do całego świata, że życie ułożyło się jej tak, a nie inaczej. 
Oczywiście w życiu bohaterki musi nastąpić jakiś zwrot akcji, żeby mogła otrząsnąć się z tego swojego zgorzknienia i wyjść na prostą. Tym zwrotem okaże się pewna diagnoza lekarska, która przewartościuje jej cały świat. Zmiany, z jakimi przyjdzie Agnieszce się zmierzyć będą ją przerastać i przerażać jednocześnie, bowiem trudno samemu borykać się z takim ciężarem, jaki zgotował jej los.

Pierwszym krokiem bohaterki w nowej sytuacji, będzie przeniesienie się z Warszawy na Roztocze, do rodzinnego domu jej matki. Nie będzie to jednak powrót do sielanki, na miejscu bowiem okaże się, że brak bieżącej wody i nieczynny piec, to jej najmniejsze zmartwienie. 
Na szczęście, pojawi się w życiu Agi pewna grupa ludzi, ale też innych postaci, która wyprowadzi bohaterkę na prostą i da jej wytyczne, co do tego, co powinno być w życiu ważne. Pomoże także przystosować się do nowej sytuacji i udzieli pewnych cennych rad.

Finał całej tej historii okaże się być wyjątkowo trafny. Potwierdzi regułę, że niczego w życiu nie powinniśmy być pewni, a także przypomni, że na niektóre sprawy warto spojrzeć z przymrużeniem oka i przysłowiowo "odpuścić", bo momentami zwyczajnie nie mamy wpływu, na to, co dzieje się wokół nas.

Bardzo dobrze zrobiła mi lektura "Nalewki zapomnienia". Upiłam jej łyczek i rzeczywiście zapomniałam o tym i owym, co zaprzątało mi myśli w ostatnim czasie. Jeżeli potrzebujecie chwili na złapanie oddechu, przytłaczają Was niektóre tematy i szukacie czegoś, co nakieruje Was na właściwe tory i zrelaksuje, sięgnijcie po Naleweczkę. Rozgrzeje Was do cna.

Sardegna

"Nalewka zapomnienia, czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek" Kasia Bulicz - Kasprzak


posted by Sardegna on , , , , ,

14 comments

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron:  288
Moja ocena : 5/6

Och! Jak dobrze oderwać się od trudnych ostatnimi czasy, dni, wypełnionych pracą i natłokiem różnych obowiązków, i poddać się takiej bajkowej lekturze! 
Określenie, że "Nalewka zapomnienia" to "bajka dla nieco starszych dziewczynek" jest jak najbardziej na miejscu. 
Wspaniale było zagłębić się w historię Agnieszki vel Jagi, i dać się jej ponieść, momentami tracąc rezon, co jest prawdą a co fikcją w całej tej opowieści. 
Mimo iż pozornie książka ta nie jest super oryginalna, bo historia kobiety, która ucieka od problemów i zaszywa się na wsi, nie grzeszy wyjątkowością, "Nalewka zapomnienia" podąża w inna stronę, a cudownie było, wraz z bohaterami książki, w tę stronę podążać.

Agnieszka jest zapracowaną bizneswoman, która dla firmy daje z siebie wszystko. W parze z jej sukcesem zawodowym idzie samotność, zniechęcenie i zblazowanie. 
Aga, która nie cierpi swojego imienia, dlatego woli aby nazywano ją Jagą, ma niewyjaśnione zatargi z ojcem, pogmatwaną relację z przyrodnim bratem i wieczne pretensje do całego świata, że życie ułożyło się jej tak, a nie inaczej. 
Oczywiście w życiu bohaterki musi nastąpić jakiś zwrot akcji, żeby mogła otrząsnąć się z tego swojego zgorzknienia i wyjść na prostą. Tym zwrotem okaże się pewna diagnoza lekarska, która przewartościuje jej cały świat. Zmiany, z jakimi przyjdzie Agnieszce się zmierzyć będą ją przerastać i przerażać jednocześnie, bowiem trudno samemu borykać się z takim ciężarem, jaki zgotował jej los.

Pierwszym krokiem bohaterki w nowej sytuacji, będzie przeniesienie się z Warszawy na Roztocze, do rodzinnego domu jej matki. Nie będzie to jednak powrót do sielanki, na miejscu bowiem okaże się, że brak bieżącej wody i nieczynny piec, to jej najmniejsze zmartwienie. 
Na szczęście, pojawi się w życiu Agi pewna grupa ludzi, ale też innych postaci, która wyprowadzi bohaterkę na prostą i da jej wytyczne, co do tego, co powinno być w życiu ważne. Pomoże także przystosować się do nowej sytuacji i udzieli pewnych cennych rad.

Finał całej tej historii okaże się być wyjątkowo trafny. Potwierdzi regułę, że niczego w życiu nie powinniśmy być pewni, a także przypomni, że na niektóre sprawy warto spojrzeć z przymrużeniem oka i przysłowiowo "odpuścić", bo momentami zwyczajnie nie mamy wpływu, na to, co dzieje się wokół nas.

Bardzo dobrze zrobiła mi lektura "Nalewki zapomnienia". Upiłam jej łyczek i rzeczywiście zapomniałam o tym i owym, co zaprzątało mi myśli w ostatnim czasie. Jeżeli potrzebujecie chwili na złapanie oddechu, przytłaczają Was niektóre tematy i szukacie czegoś, co nakieruje Was na właściwe tory i zrelaksuje, sięgnijcie po Naleweczkę. Rozgrzeje Was do cna.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia, za co serdecznie dziękuję :)

 Sardegna

Książki, autorzy, wydawnictwa, czyli druga część moich wrażeń po Targach Książki w Katowicach


posted by Sardegna on

11 comments

Druga część relacji po TK w Katowicach miała się pojawić w poniedziałek, jednakże pewne sytuacje osłabiły nieco mój entuzjazm potargowy, co przełożyło się na chwilową niechęć do stworzenia poniższego tekstu. Na szczęście tylko chwilowa niemoc mnie ogarnęła, bowiem z każdej sytuacji można wyciągnąć jakieś wnioski dla siebie i nauczyć się czegoś nowego, co też skwapliwie uczyniłam. 

Owszem, katowickie TK nie powaliły mnie swoim poziomem, jednak dla mnie i grupy blogerów, w każdym razie tych, ze śląskiej grupy, ważny był sam fakt spotkania się i stworzenia wspólnej inicjatywy. Jeżeli do tego udało spotkać się z kilkoma ulubionymi autorami, zakupić coś fajnego do swojej biblioteczki i spędzić miło sobotnie popołudnie, to niczego więcej do szczęścia nie trzeba. 

Grunt to nastawienie, a jeżeli nie było ono tak optymistyczne, jak moje, mogło pojawić się rozżalenie. Bo jeżeli ktoś rzeczywiście nastawiał się na coś podobnego, co ma miejsce w Krakowie, to czekało go spore rozczarowanie. Przykro mi było czytać wszystkie negatywne komentarze, odnośnie targowej imprezy. Miałam wrażenie, jakbyśmy byli w zupełnie innym miejscu, ale to tylko taka moja refleksja, bowiem obiektywnym okiem patrząc, sporo racji w tych negatywnych wpisach było ...

Wracając jednak do soboty i niedzieli w Spodku: o spotkaniu blogerów i panelach dyskusyjnych pisałam tutaj. Dzisiaj chciałam zaprezentować, co przywiozłam z TK, z kim miałam przyjemność porozmawiać i czyje autografy zdobyć.
Jeśli chodzi o zdobycze targowe, w tym roku nie jest ich zbyt wiele. I nie chodzi tutaj o kwestię, że nie było czego kupować. Stoisko Granice.pl, Sonia Draga, Nasza Księgarnia i Czarna Owca kusiły naprawdę fajnymi cenami. Mówię oczywiście o książkach umieszczonych w koszykach z napisem "Promocja". 


W sumie to nie zaszalałam. Kupiłam sobie tylko "Pokój" i "Córkę czarownicy" (uświadamiając sobie po fakcie, że to druga część historii, a nie mam przecież części pierwszej, czyli "Czarownicy").
"Serenada", "Lalki" i "Podróż po miłość" otrzymałam od Pani Agaty z Naszej Księgarni, która zyskała sobie wielką sympatię, moją i obecnych na TK blogerek i blogerów.
"Ścieżki wyobraźni" dostałam od ŚKF

Przywiozłam tez całkiem sporo zakładek, które przywożę z każdych książkowych imprez:


Kiedy przeglądałam program TK i tworzyłam o tym wpis, zaznaczyłam z kim i o której chciałabym się spotkać. Nie do końca jednak udało mi się zrealizować swój plan, ale mówi się trudno. Mam nadzieję, że będzie jeszcze do tego okazja.

W czasie TK udało mi się przywitać z Renatą Kosin i Jolantą Kwiatkowską. Obie panie miałam już okazję spotkać wcześniej i poprosić o wpisy do książek, więc nasze spotkanie na tegorocznych targach nie było zapoznawczym :)


W sobotę w Katowicach gościła też Agnieszka Krawczyk:


Z Panią Agnieszką nie miałam okazji spotkać się wcześniej, więc dopiero w tym roku podpisała mi "Morderstwo niedoskonałe".
Poza tym, po raz pierwszy miałam okazje poznać Ewę Bauer. W prawdzie nie czytałam żadnej jej książki, ale postaram się nadrobić zaległości.

W przelocie, pędząc na panel blogerski przywitałam się z Iwoną Banach. Na tej rozmowie zależało mi najbardziej, niestety czas gonił, więc poprosiłam tylko o wpis do rewelacyjnego "Pocałunku fauna". jako że własnego zdjęcia zrobić nie zdążyłam, pozwoliłam sobie pożyczyć zdjęcie ze strony TK na FB 


Wszystkie autorki są miłymi, sympatycznymi osobami, z którymi można by wypić niejedną kawę. Mam szczerą nadzieję, że to mi się kiedyś uda :)

W niedzielę również udało mi się spotkać z interesującymi osobami. Najwcześniej pojawiła się Maggie Moon, czyli autorka "Posiadłości", którą promuje nasza Śląska grupa Blogerów.


Kolejno Paweł Pollak i Mariusz Czubaj (z pozdrowieniami dla Viv. Zobacz co autor podpisuje ;)


Dariusz Rekosz i Waldemar Cichoń:

Agnieszka Lingas -Łoniewska i Romek Pawlak:


A koniec targów umiliła moja ulubiona polska autorka: Kasia Zyskowska - Ignaciak - przesympatyczna, otwarta, twórcza osoba. Żałuję, że nie mogłam porozmawiać z nią dłużej, ale co się odwlecze... :)

Jako że przeczytałam już wszystkie jej powieści, z radością  przyjęłam fakt, że w fazie twórczej są już następne. No i obowiązkowo poprosiłam o wpis do Kaliny:


Tak prezentuje się mój domowy stos książek podpisanych przez autorki obecne na tegorocznych targach:


Chyba zgodzicie się ze mną, że trudno byłoby mi zawrzeć te wszystkie wrażenia w jednym poście. Dlatego pozdrawiam wszystkich, którzy dotrwali do tego miejsca i czytają moje targowe wynurzenia.

Chciałabym, żeby z mojej potargowej relacji utkwił Wam w pamięci jeden fakt: Targi Książki, nieważne w jakim mieście, tworzy atmosfera, a tej w Katowicach, na pewno nie brakowało :)
Do zobaczenia w Krakowie!
Sardegna

"Rumcajs" i "Cypisek" Vaclav Ctvrtek


posted by Sardegna on , , , , ,

4 comments


"Rumcajs"

Wydawnictwo: Świat Książki
audiobook: czas trwania 4 h
Moja ocena : 5/6
lektor: Wiktor Zborowski

Trochę mi czasu zeszło, na odsłuchaniu wszystkich przygód Rumcajsa i jego synka Cypiska. Trzyczęściowy pakiet audiobooków, składający się jeszcze z historii Hanki, okupował odtwarzacz w moim samochodzie i był miłą alternatywą dla książek słuchanych dla dorosłych, które przyszło nam zabrać na wakacje. Ostatnio dzieciaki tak przyzwyczaiły się do bohaterów, że właściwie żądały włączenia "Cypiska" nawet w trasie przedszkole-dom, która zajmuje około 5 minut. Widocznie historia zapadła dzieciom w pamięć i naprawdę umilała im czas, skoro nawet 5 minut z bohaterami miało dla nich znaczenie.

Zaczęliśmy trochę nietypowo, bo od odsłuchania "Hanki". Było to dość dawno temu, i z perspektywy czasu nie uważam tego za właściwe posunięcie, bowiem z "Rumcajsa", który jest pierwszą częścią opowieści, dowiadujemy się, jak to wszystko się zaczęło. "Hanka", chociaż jest właściwie osobną historią i można ją słuchać niezależnie, lepszy miałaby wydźwięk, gdybyśmy poznali ją w drugiej kolejności.

Początki rozbójnikowania Rumcajsa nie były łatwe. Ba! Powiedziałabym nawet, że został on najsłynniejszym rozbójnikiem w lesie Rzaholcu przez zupełny przypadek. Wygnany z Jiczina przez Księcia Pana i Księżną, musi radzić sobie sam. postanawia zamieszkać w opuszczonej jaskini na skraju lasu i w razie potrzeby stawać w obronie słabszych. Z czasem, Rumcajs postanawia znaleźć sobie żonę, i tak do historii wkracza Hanka, a potem ich synek, Cypisek.

Cała rozbójnicka rodzinka nieźle radzi sobie z trudami życia w lesie i brakiem wygód. Opisy odzieży czy jedzenia, jakimi raczy się Rumcajsowa rodzinka mogą zmrozić niejednego małego czytelnika. Podobnie jak harce z dzikimi zwierzętami, znajomości z leśnymi stworzeniami, wodnymi rusałkami czy olbrzymem.

Cypisek jest nieodrodnym synem swojego ojca. Wbrew pozorom, żadne z niego niewinne dziecię! Nawet  Rumcajsowi udowadnia, że potrafi przechytrzyć lisa, pokonać niedźwiedzia i prześcignąć jelenia. Sprytny to chłopiec, odważny, a do tego ma dobre serce. Podobnie zresztą jak jego rodzice, którym niestraszny srogi Książę Pan i Księżna Pani, rządzący się w Jiczinie.

Przemiło spędziliśmy czas z rozbójnikiem, jego żoną i malutkim synkiem. Dzieciaki z żywym zainteresowaniem słuchały o kolejnych przygodach rozbójnickiej rodzinki, a i rodzice z rozrzewnieniem umilili sobie wakacyjny powrót do domu. Starsza przerywała tylko czasami bajkę pytaniami: "Kto to jest rusałka?", "A dlaczego Cypisek się zgubił?", "A czemu Cypisek rozmawia z rybką?" itd. To chyba dobrze świadczy o treści bajki, skoro wzbudza w małym czytelniku chęć zadawnia pytań.

Nie ukrywam, że niektóre opowiadania były jednak troszkę za trudne dla moich skrzatów. Wspominałam o tym już przy okazji opisywania "Hanki". Myślę, że jest to kwestia wieku i za parę lat, moje dzieciaki odbiorą historyjki o Rumcajsie zupełnie inaczej.

"Cypisek" 
Wydawnictwo: Świat Książki
audiobook: czas trwania 5 h 10 minut
Moja ocena : 5/6
lektor: Wiktor Zborowski


Z audiobookami zapoznałam się dzięki uprzejmości Wydawnictwa Świat Książki, za co serdecznie dziękuję 

Sardegna


Dlaczego to, na co czekam niecierpliwie cały rok, tak szybko mija? Czyli parę słów o TK w Katowicach cz.1


posted by Sardegna on

19 comments

Dlaczego to, co fajne tak szybko się kończy? Czeka człowiek na TK, przygotowuje się, książki do autografów szykuje, na nowe książki zbiera, plan imprezy drukuje, w wyznaczony dzień spieszy, jak na skrzydłach i ... nagle, kilka chwil później, dociera do niego, ze już po wszystkim. 
Czas spędzony w przemiłym towarzystwie, mija zdecydowanie za szybko. To nic, że wielkością i atrakcjami katowickie TK nie dorównują krakowskim, mamy tu swoje śląskie pięć minut i wykorzystujemy je maksymalnie!

Jako że wrażeń, którymi chciałabym się z Wami podzielić mam co niemiara, dzisiaj pierwsza część wpisu. Kolejna część, jutro.

Tak jak zapowiadałam, sobotę i niedzielę spędziłam w hali Spodka. Sporo się działo i myślę, że każdy miłośnik książek, nie tylko bloger, znalazł na TK coś dla siebie. Oczywiście, wraz ze Śląską Grupą Blogerów Książkowych, to na sobotę czekaliśmy szczególnie. Wtedy bowiem odbyć się miał nasz "debiut", czyli organizacja dwóch paneli dyskusyjnych "Blogowanie to wyzwanie" i "Czy aby na pewno za darmo? Rola współpracy blogerów z wydawnictwami". 

Zanim jednak do paneli doszło, miałam okazję poznać się i porozmawiać z gronem blogerów, i to nie tylko ze Śląska. Z tego miejsca chciałam pozdrowić wszystkich bliższych mi i dalszych znajomych, z którymi miałam okazję się spotkać:
grupa ze Śląska: Ktrya, Julia Orzech, Silaqi, Archer, Q, Isadora, Agnieszka, Aneczka, LenaS, Magdalenardo, Agnes, Scathach, Sebastian, Ola, Iza, Dada, Monika Badowska - szefowa TK :)
grupa z Krakowa: Viv, Oisaj, Kaś, Fenrir, Jarek
grupa z drugiego krańca Polski: Enga, Robert,  dziewczyny z MyBooks - nasze recenzje, Dofi, szef DużegoKa - Grzegorz Raczek.

Mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam. Jeśli tak, to proszę o przypomnienie, zaraz się poprawię :) Z tego co się orientuję, więcej blogerów pojawiło się w sobotę. Niestety nie dane było mi ich poznać. Nie bardzo potrafiłam skojarzyć twarze z nikami. Szkoda też, że więcej osób nie pojawiło się na naszym zaplanowanym spotkaniu potargowym. Naprawdę żałuję, ale myślę, że wszystko jest do nadrobienia :)

Tutaj tylko w śląskim składzie, od lewej: Isadora, Agnieszka, Sardegna, Aneczka, Q, Archer, Julia Orzech.










Wracając jednak do naszych sobotnich, blogowych atrakcji, po krótkich blogerskich pogawędkach, wyszperaniu najlepszych promocji książkowych na stoiskach Granice.pl, Nasza Księgarnia, MG, Czarna Owca i Sonia Draga (o tym dokładnie napiszę jutro), udaliśmy się pod scenę, gdzie Grzegorz Raczek, szef portalu DużeKa obdzielił blogerów nagrodami [dwa pierwsze zdjęcia sa autorstwa Isadory]

Laureatami eBuki 2013 zostali:

Najlepszy blog dla dorosłych:
- Tramwaj Nr 4

Najlepszy blog dla dzieci i/lub młodzieży:
- Półeczka z książkami

Nagrody REDnacza:
- Krytycznym okiem
- Dabudubida

Mała eBuka - nagroda Czytelników:

- Misja K.S.I.Ą.Ż.K.A.

Mała eBuka - statycztyczna

- Książki mojej siostry

La DIPLĄ:
- Czechożydek
- Kopiec Kreta
- Poza psem
- Varia czyta
- More Julie
- Niedposanie

- Z kamerą wśród książek
- aleKulturka - Garaż ilustracji książkowych
- Magnolie
- Kombajn zakurzonej
- God save the Book
- Skulturowienie

 Na trzecim zdjęciu jeden ze zwycięzców: Dada.

Sporo laureatów nie odebrało osobiście swoje nagrody, jednak reszta Blogerów dzielnie ich oklaskiwała :)

Na zdjęciu, główny zwycięzca eBukowy - Oisaj z pamiątkową tabliczką. A od lewej: Agnes, Ktrya, Viv, Isadora, Agnieszka, Sardegna, Kaś, Jarek. Z przodu: Oisaj i Magdalenardo.
Książkom Sardegny żadna nagroda się nie dostała, chlip chlip... Jednak Sardegna się nie poddaje i będzie walczyć o eBukę 2014 :)

Po części oficjalnej udaliśmy się na dwa wykłady tematyczne, specjalnie dla nas zorganizowane, jednak na miejscu okazało się, że nie do końca tematyka spotkania spełnia nasze oczekiwania. W każdym razie moje. Chętnie poznam zdanie innych obecnych, więc śmiało, proszę o komentarze.

No i w końcu, o godzinie 14.40 (dziesięć minut nam podprowadzono) rozpoczął się nasz panel. Pierwsza część, dotycząca tylko blogerskiego podwórka minęła ekspresowo. Nie zdążyliśmy poruszyć kilku przygotowanych kwestii, ba! Nie zdążyliśmy się nawet rozkręcić, a tu trzeba było już zaczynać drugi panel i witać zaproszonych gości. W części poświęconej współpracy z wydawnictwami, obecne były aż cztery panie, reprezentujące swoje wydawnictwa: pani Dorota Malinowska-Grupińska z MG, pani Agata Napiórska z NK i panie Lidia Miś i Magda Rykiel z Dreamsu


Druga część dyskusji też minęła za szybko. Mam wrażenie, że wielu pytań nie zdążyliśmy zadać, i wiele zagadnień  warto by jeszcze przedyskutować. Wszystkie panie miło odniosły się do takiego bezpośredniego kontaktu z blogerami i odpowiedziały na kilka nurtujących nas pytań. Myślę, że na TK nawiązała się nowa forma współpracy między wydawnictwami a blogerami, bardziej personalna. Mimo wszystko dobrze jest powiązać nazwisko czy wirtualny nik z twarzą. Wszystkie panie serdecznie pozdrawiam i dziękuję, że zechciały wziąć udział w dyskusji. 

Oto kilka zdjęć ze wspomnianych dyskusji [zdjęcie pierwsze autorstwa Isadory, drugie i trzecie moje]


Czy ktoś niewymieniony przeze mnie rozpoznaje się na zdjęciu? Będzie mi miło uzupełnić informacje o znajome niki. 

Szybko upływający czas pozostawił pewien niedosyt. Jesteśmy jednak dobrej myśli, pierwsze koty za płoty, kolejne spotkanie dopracujemy jeszcze lepiej!



Po poważnych dyskusjach przyszedł czas na te mniej poważne. Całkiem spora grupą stawiliśmy się w CityRock i tam spędziliśmy resztę wieczoru. Ja musiałam zbierać się o nieprzyzwoicie wczesnej godzinie, obowiązki domowe wzywały, ale reszta blogerów została dłużej i dyskutowała do upadłego ;)  

Na koniec, zdjęcie ekipy blogerskiej w prawdzie w niepełnym składzie, ale chyba najbardziej licznym na zdjęciu: 

Stoją: Q, Ktrya, Isadora, Viv, Aneczka, Enga
Dofi, Kaś, LenaS, Magdalenardo, Robert
Archer, Julia Orzech, Sardegna, Scathach [zdjęcie robił Sebastian]
Oczywiście moja relacja nie jest jeszcze pełna. Podobny wpis będzie na temat autorów, z którymi miałam okazję porozmawiać i zdobyczy, które z targów przywiozłam. Ale o tym jutro :)
Pozdrawiam wszystkich obecnych na TK i tych, którzy nie mogli na nie dojechać. Do zobaczenia w Krakowie już za miesiąc :)
Sardegna

ŚBKowe zboczenia książkowe


posted by Sardegna on

14 comments

Jacy Śląscy Blogerzy Książkowi są, każdy widzi. Już dzisiaj na Targach Książki w Katowicach będzie można się nam lepiej przyjrzeć. Wszyscy, którzy jednak na Targi nie będą mogli dotrzeć, mogą poznać nas w inny sposób. Dzisiejszy post tematyczny dotyczyć będzie naszych książkowych uzależnień.

Sardegna ma kilka książkowych zboczeń: 

1. obsesyjnie szanuję książki. nie ma opcji, że ktoś zniszczy, zagnie, poplami, uszkodzi coś z mojej biblioteczki. Jeśli ktoś odda pożyczkę w stanie wskazującym na uszkodzenie, nigdy już żadnej książki ode mnie nie dostanie 

2. na stoliku nocnym ustawiam ksiażki do przeczytania "na wczoraj". Oczywiście stos stolikowy z każdym dniem się zwiększa, dlatego w każda sobotę, przy generalnym sprzątaniu, odkładam po 2-3 na regał

3. czytam kilka książek na raz. Nie mam z tym problemu, czuję sie nawet dziwnie, kiedy mam na tapecie tylko jeden tytuł

4. w moim samochodowym odtwarzaczu obowiązkowo musi znajdować się audiobook. Słucham go nawet w drodze do pracy, która znajduje się 5 minut jazdy od domu. Aktualnie jest to "Cypisek" ;)

5. książki w moim domu są porozrzucane po wszystkich pomieszczeniach. W każdym strategicznym miejscu znajduje się coś do czytania. Nigdy nie wiadomo, kiedy trafi się okazja na małą lekturę i na co akurat przyjdzie mi ochota

6. czytam wszędzie, korzystając z każdej nadarzającej się okazji. Opanowałam czytanie nawet przy gotowaniu obiadu, chociaż ostatnio para z gotującej się zupy "zmoczyła" mi trochę okładkę, a to już nie było fajne :/

7. lubię kompletować serie wydawnicze. Gdy nie mam całego kompletu, staram się zdobyć brakujące części. Mam nawet takie serie, z których kilka książek w ogóle mnie nie interesuje. Nie czuję się jednak na siłach, żeby się ich pozbyć.

8. uwielbiam zbierać książki. Na razie nie dojrzałam jeszcze do myśli, żeby zaprzestać ich kupowania i skupić się na tych, które już mam. Może kiedyś, ale na pewno nie w chwili obecnej

9. wszyscy moi znajomi wiedzą, że nie wolno im wyrzucać ŻADNYCH książek. Jeżeli już chcą zrobić jakieś czystki w swoich zbiorach, wszystkie książki mogą kierować do mnie, chętnie przyjmę :)

10. moje dzieci podobnie jak ja, uwielbiają książki i wszelkie książkowe imprezy. Moja pięciolatka dzisiaj zaskoczyła mnie stworzeniem swojej własnej książki z ilustracjami. "Mamo, jak dorosnę, będę pisarką i do tego będę pracowała w księgarni!" No cóż, tego Ci dziecko życzę... ;)

***

Dziwactwa, no nie? A jak to wygląda u Was? macie swoje książkowe zboczenia? Jeżeli chcielibyście spojrzec na żywot książkofila z przymrużeniem oka, zapraszam do zerknięcia na stronę portalu Książka.net Tam znajdziecie 25 pytań, które mogą pomóc Wam określić, czy jesteście już nieuleczalnymi książkofilami, czy uzależnienie Wam jeszcze nie grozi. 

Poniżej znajdziecie moje odpowiedzi na te pytania. Zerknijcie, odpowiedzcie i podzielcie się, czy musicie zapisać się już na terapię dla książkoholików czy jeszcze kontrolujecie swoje czytelnicze życie :)

1. W dzieciństwie książki były Twoimi najlepszymi przyjaciółmi. NIE

2. Kiedy czytasz dobrą książkę zapominasz o jedzeniu i spaniu. TAK

3. Twoje wzloty i upadki są całkowicie uzależnione od tego, co akurat czytasz. NIE

4. Przeżywasz traumę przez coś, co zdarzyło się „tylko” w książce. TAK

5. Masz w portfelu na wierzchu kartę do biblioteki, a nie prawo jazdy. NIE

6. Myślisz o kolorach w kategoriach serii Penguin Classics. NIE


7. Deszczowe dni>słoneczne dni. TAK

8. Tak wyobrażasz sobie idealny dom. TAK


9.  Przechodzenie obok zamkniętej księgarni jest torturą, a kiedy jest otwarta, nie jesteś w stanie wyjść bez kupienia czegoś.Zadurzyłaś/eś się w sprzedawcy w księgarni tylko na postawie jego gustu książkowego.TAK (aczkolwiek NIE, co do kwestii sprzedawcy;)

10. Za każdym razem kiedy rozpoczynasz nowy projekt, musisz najpierw przeczytać mnóstwo książek na jego temat. Zakładasz, że z książek nauczysz się wszystkiego. NIE

11. Nigdy nie wyśmiewasz tego, kto coś przeczytał, ale szydzisz z tych, co nie czytali. TAK

12. Kiedy ktoś przychodzi do Ciebie po radę, dajesz mu książkę. NIE

13.Tak wygląda Twoja walizka gdy jedziesz na wakacje. TAK

14. Nie masz pojęcia, co robią na plaży ludzie, którzy przychodzą tam bez książek. TAK

15. Stos książek przy Twoim łóżku zaczyna przypominać wieżę z gry Jenga. TAK

16. Najseksowniej wyglądają dla Ciebie osoby, które trzymają w ręku książkę. TAK

17. Im grubsza książka, tym lepsza. NIE

18. Oceniasz ludzi na podstawie ilości książek, które mają w domu. TAK ;)

19. Twoja wiara w ludzi wraca, kiedy ktoś przeczyta książkę, którą mu polecałaś/polecałeś.NIE

20. Książka jest zawsze, zawsze lepsza.TAK

21. Jedną z największych przyjemności w twoim życiu jest zapach książek. TAK

22. Bardzo przejmujesz się przemocą wobec książek. TAK

23. Oczywiście, że ćwiczysz! TAK ;)

24. Zachowujesz się czasami jakbyś cierpiała/ł na bezsenność. A kiedy już zasypiasz, to zwykle z książką w ręku. TAK

25. Kończenie dobrej książki jest jak strata przyjaciela. Pomiędzy jedną a drugą książką jesteś zagubiona/y. TAK

Sardegna