Wydawnictwo: mg
Liczba stron: 237
Moja ocena : 6/6
Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! Nie myślałam, że po Mariannie (
"Upalne lato Marianny") przyjdzie mi jeszcze kiedyś poczuć takie emocje w trakcie czytania lektury. Bałam się sięgać po kontynuację, no bo jak czytać kolejną cześć historii, kiedy pierwsza jest tak nasycona emocjami i tak wysublimowana, kiedy każde zdanie czyta się rozważnie i niemal delektuje się nim. Odkładałam Kalinę i
odkładałam, aż moje upalne, urlopowe lato skłoniło mnie w końcu do lektury.
Jakaż naiwna byłam myśląc, że coś mi się w książce nie spodoba. Kalina zachwyca chyba jeszcze bardziej niż Marianna (nie myślałam, że kiedykolwiek to powiem).
Pozwolę sobie w tym miejscu dokonać porównania języka tej powieści do języka charakterystycznego dla książek, autorstwa bardzo cenionej przeze mnie pisarki, Pani Hanny Kowalewskiej. Piękna polszczyzna, delikatność i subtelność słów, nasycenie emocjami. Właściwie cokolwiek napiszę, to i tak nie odda wyjątkowości tej serii.
Wszystko jest w tej powieści na swoim miejscu, odpowiednio wyważone. Każde zdanie, każde wspomnienie Kaliny czy retrospekcja z życia jej matki. Historia Kaliny idealnie wpasowała się w historię Marianny i odwrotnie, mimo że los nie obszedł się łaskawie ani z matką, ani z córką.
Obie części można czytać odrębnie, jednak odpowiednie wrażenia zapewni tylko lektura obu książek. Nie da się bowiem zrozumieć postawy Kaliny, jej zachowania czy wyborów, nie znając losów Marianny.
Uwielbiałam młodą Marie, pełną zapału i energii, widzącą przyszłość w świetlanych kolorach, bez pamięci zakochaną, pierwszą, młodzieńczą miłością. Jednak "starsza" Marianna nie jest już tą samą osobą. Wojna zmieniła jej psychikę, postrzeganie i relacje z ludźmi. Nawet córce nie udało się zburzyć muru, który wokół siebie zbudowała. Marianna zafundowała Kalinie samotność i wieczny lęk przed ludźmi. Nie nauczyła jej okazywania uczuć i skazała na obawę przed akceptacją. Ciężko było Kalinie dojrzeć, i w sumie nie miała ona czasu dorosnąć, bo niestety "dorosłe życie" bardzo szybko się o nią upomniało.
Przypadkowa ciąża, przypadkowe małżeństwo z dużo starszym od siebie mężczyzną powoduje, że Kalina czuje się zniewolona i przegrana. Nie potrafi wykrzesać cieplejszych uczuć do męża ani córeczki Gabi. Zamknięta w sobie, wyizolowana, szukająca czegoś nieokreślonego.
W ostatnim zrywie swobody, po zakończeniu studiów, Kalina zostawia małą Gabi pod opieką dawnej opiekunki, Gabrysi i jedzie na wakacje do Zakopanego. W podróży towarzyszy jej mąż i znajomi, jednak ich obecność nie ma dla niej większego znaczenia. Jedyną osobą, która ruszy jej skrywane do tej pory pokłady emocji, będzie Maciej, przypadkowo poznany mężczyzna. Maciej odkryje prawdziwą Kalinę. Będzie próbował pokazać jej, jak można cieszyć się życiem i nie bać się okazywania uczuć.
Pomiędzy wydarzeniami dziejącymi się na gorących, tatrzańskich szlakach, Kalina wróci wspomnieniami do swej matki. Niewiele będzie tych wspomnień, jednak przywoływanie ich w pamięci będzie miało ważne znaczenie dla dziewczyny. Ważny głos w całej historii zabierze też Gabrysia. Odkryje przed Kaliną kilka rodzinnych tajemnic, a w ten sposób pomoże jej dojść do ładu z emocjami i dalszym życiem.
Co tu dużo mówić: emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Wszędzie się wkradają. W każde zdanie.
Dla mnie ta książka w ogóle jest wyjątkowa, a wątek tatrzański to już zawładnął mną całkowicie. Autorka pisze o bliskich mi tematach. Raz Mazury, które uwielbiam, raz Tatry, które uwielbiam chyba jeszcze bardziej! Mam tylko jedną małą uwagę, aczkolwiek myślę, że to wina korekty. Podczas wyprawy na Grzesia, Kalina i Maciej rozmawiają o szczytach widocznych na horyzoncie. Padają nazwy: Wołowiec, Rohacze po stronie czeskiej (ówczesnej czechosłowackiej), Jarząbczy i Starobociański Wierch. Powinno być Starorobociański. Tak się przyczepię trochę, mam nadzieję, że Autorka się nie mnie za tą uwagę nie pogniewa:)
Niesamowita to seria. Aż się boję, co zostanie nam zaserwowane w trzeciej części. Nie wyobrażam sobie nawet, jakie losy szykują się dla Gabi.
Dla "Upalnego lata Kaliny" szóstka zasłużona, a powieść w moim osobistym rankingu została nominowana do książki roku.
Jutro Kalina wędruje do mojej Mamy. Mówiłam jej, że szykuję dla niej prawdziwą perełkę. Niech i jej książka dostarczy tylu emocji, co i mnie dostarczyła.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości
Wydawnictwa mg, za co serdecznie dziękuję.
Sardegna