"Oskar i pani Róża" Eric - Emmanuel Schmitt


posted by Sardegna on , , , ,

22 comments

Wydawnictwo: Znak
Liczba stron:  80
Moja ocena : 6/6

Mała to książeczka, ale ile w niej treści! To chyba znak rozpoznawczy Schmitta, musi być krótko, a treściwie. Zarówno "Dziecko Noego" i "Małe zbrodnie małżeńskie", które przeczytałam całkiem niedawno, zachwycają treścią. Mnie w każdym razie zachwycają, bo wiem, że jest gro osób, które uważają autora za grafomana, a jego powieści za wyświechtane schematy. No cóż, ja należę raczej do jego zwolenników. Czytanie ma wzbudzać emocje, a Schmitt mi takich emocji dostarcza.

"Oskar i pani Róża", ten tytuł ciągle gdzieś mi się przewijał. Wydawało mi się, że wszyscy już tę książeczkę czytali, poza mną. Gdzieś nawet natknęłam się na sztukę teatralną o tym tytule. Postanowiłam sobie sprawić "Oskara..." na własność, a pomógł mi w tym oczywiście serwis wymiany książkowej :)

Oskar jest dziesięcioletnim rezolutnym chłopczykiem, zamieszkującym...szpital, gdyż jest chory na ciężką odmianę białaczki. Chłopiec jest świadomy swojej poważnej choroby i zastanawia się dlaczego dorośli nie chcą z nim rozmawiać na temat zbliżającej się nieuchronnie, śmierci. Jedyną powierniczką Oskara staje się wolontariuszka pani Róża, która nie boi się trudnych rozmów, jest zawsze szczera i podsuwa chłopczykowi różne nowatorskie pomysły np. "zapoznaje" Oskara z Panem Bogiem.

Dzięki pani Róży, chłopiec nawiązuje jedyną w swoim rodzaju więź z Bogiem, która w tych ostatnich dniach jego krótkiego życia, będzie mu bardzo pomocna.

Kiedy pada ostateczna diagnoza i okazuje się, że Oskarowi pozostało dwa tygodnie życia, pani Róża proponuje mu przystąpienie do zabawy, w której każdy przeżyty dzień będzie dla chłopca jak dziesięć lat. Oskar podejmuje grę i stara się jak najlepiej wykorzystać pozostały mu czas.

Książka niesamowicie działa na czytelnika. Uświadamia jak krótkie i ulotne jest życie, ale jednocześnie pokazuje, jak czerpać z tego życia pełnymi garściami i przeżyć go jak najlepiej. Wzruszająca, pouczająca historia. Kolejna krótka, ale bardzo wartościowa forma Schmitta. Polecam czytelnikom w każdym wieku.

22 komentarze:

  1. muszę w końcu przeczytać tę książkę
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam dawno temu, bardzo mną wtedy wstrząsnęła. Ostatnio miałam tego autora "Zapasy z życiem", też polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie też niedawno była recenzja książeczki. Uważam, że jest niesamowita. Będę musiała przeczytać jeszcze inne książki tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się, zarówno "Oskar..." jak i "Dziecko Noego" są świetne. Jednak już na przykład "Marzycielka..." tak nie porywa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też czytałam dawno temu i zrobiła na mnie wielkie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowna książeczka (bo umówmy się ogromnym tomiszczem to ona nie jest), ale to prawda: tyle w niej treści...
    Najlepsza "Schmittowska" opowieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yenn - dziękuję za odwiedziny :) dla mnie też jest na pierwszym miejscu, wśród powieści autora

      Usuń
  7. Osobiście znam tylko "Dziecko Noego", "Małe zbrodnie małżeńskie" i teraz "Oskara...". O innych powieściach autora słyszałam wiele dobrego, ale nie miałam okazji jeszcze ich poznać. Schmitta albo się kocha, albo nienawidzi. Ja może nie uważam się za najwierniejszą fankę, ale przyznaję, że robi na mnie wrażenie

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię Schmitta, a "Oskar..." był jego pierwszą książką, którą przeczytałam:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Również zaliczam siebie do miłośników tej książeczki:) Ciekawe zjawisko, prawda? Im bardziej różnej maści krytycy pomstują na rzekome grafomaństwo książek tego pisarza, tym bardziej czytelnicy po nie sięgają:) Pewnie czynią tak z przekory.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak ;) Zawsze tak jest, nie ważne jak mówią, ważne żeby w ogóle mówili ;) Może powieści Schmitta nie są jakimiś arcydziełami literatury, ale wydaje mi się, że na przesadną krytykę autor nie zasługuje.

      Usuń
  10. Ja niestety do miłośników "Oskara..." się nie zaliczam. Ale za to ucieszył się z niej kuzyn, któremu go oddałam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Schmitt to już marka sama w sobie.
    W Polsce nakręcono nawet filmową adaptację tego opowiadania, ale nijak ma się ona do głównego przesłania. W książce mimo poruszania cieżkiej tematyki to czuć jakąś lekkość, po skońćzeniu nawet ulgę. Jest w tym coś niezwykle optymistycznego i kojącego, a nawet momentami zabawnego. Zaś film jest przeraźliwie smytny, zamknięty w szarych wnętrzach, role odgrywane przez aktorów o posępnych minach. Wielka szkoda.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia. :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam kiedyś i nie do końca przypadła mi do gustu - za krótka~! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam Oskara i panią Różę dość dawno temu. Nie pamiętałam dokładnie treści, ale pamiętam, że podobała mi się, no i wzruszyłam się przy niej ogromnie. Podobnie, jak Dziecko Noego- tę czytałam niedawno i utkwiła we mnie mocno.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze nie czytałam tej książki, ale kiedyś w końcu muszę sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  15. Najpiękniejsza książka o oswajaniu śmierci jaka do tej pory czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Aż wstyd się przyznać, ale ja jeszcze nie poznałam twórczości Schmitta, mimo że i zarówno w księgarniach jak i w sieci wciąż napotykam się na jego książki... Muszę w końcu wyrobić własne zdanie o jego twórczości. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Widzę, że zgrałyśmy się z tą książką, u mnie pojawiła się przedwczoraj :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham tę książkę - jest po prostu piękna!

    OdpowiedzUsuń
  19. O tak, bardzo dobra książka...

    OdpowiedzUsuń